Pojęcie melancholii w kontekście Afryki Subsaharyjskiej zazwyczaj odnosi się do uczucia nostalgii doświadczanego i opisywanego przez byłych kolonizatorów wobec tego, co w swoim mniemaniu „utracili”. Do dzisiaj w języku potocznym Belgowie, których kolonialna władza odpowiadała za wielomilionowe ludobójstwo w Kongu, na wyrażenie melancholijnego uczucia bezpowrotnej straty używają powiedzenia: „Tout ça ne nous rendra pas le Congo” [Nic nie przywróci nam Konga].
W literaturze bodaj najbardziej klasycznym przykładem takiej postawy jest przesączona melancholią powieść Karen Blixen Pożegnanie z Afryką. Wyidealizowane opisy „jeszcze dzikiej” przyrody Kenii towarzyszą tam nostalgicznym opowieściom o należących do autorki posiadłościach i plantacjach. Nieodłącznym elementem wspominanego z rozrzewnieniem krajobrazu są pracujący na owych plantacjach skolonizowani ludzie.
Afrykanki i Afrykanie przez lata funkcjonowali w kulturze europejskiej jako obiekt melancholii europejczyków, nie zaś pełnoprawny, melancholijny podmiot. Współczesna sztuka Afryki Subsaharyjskiej wprowadza tu niezwykle istotną korektę. Melancholia stała się dla artystek i artystów z tego kontynentu ważnym tematem twórczości, zaś estetyka retro-nostalgii popularnym środkiem wyrazu.
Oglądając prace Carlosa Iduna mamy wrażenie obcowania z fotografiami archiwalnymi z lat początku drugiej połowy XX wieku. Ghański artysta opanował retro-stylizację do perfekcji. Wszystko się tu zgadza: kolory, stroje, uczesania, wystrój wnętrz odsyłają nas w odległą, wyidealizowaną przeszłość. Idun tworząc tę piękną nostalgiczną fantazję używa melancholii niejako wbrew jej anty-utopijnej naturze. Świat z jego zdjęć to radosna, patrząca z nadzieją w przyszłość Ghana ogromnych możliwości i otwartych horyzontów. Fotografie Carlosa Iduna opowiadają nam potencjalną historię świata, w którym stworzona przez pierwszego prezydenta niepodległej Ghany – Kwame Nkrumaha utopijna wizja społecznej sprawiedliwości i zjednoczonej Afryki wciąż jest aktualna lub wręcz spełniona.
Urodzony w 1997 r. jest ghańskim fotografem i filmowcem mieszkającym w Akrze, w Ghanie. Czerpiąc inspirację z bogatych archiwów fotograficznych Afryki, Carlos stara się uchwycić i na nowo wyobrazić sobie bezustannie zmieniające się krajobrazy życia Czarnych osób. Jego prace oscylują wokół takich tematów, jak wernakularność, społeczność, miłość i nadzieja. Za pomocą fikcyjnych przedstawień i fotograficznych opowieści Idun-Tawiach z oddaniem i uważnością podkreśla Czarne piękno i głębię, snując afrykańską opowieść z gracją i klarownością.
Tryptyk Na Lagos Wey Dey? [Którym Lagos jesteś?] Stephena Tayo rozgrywa się w rodzinnym mieście artysty – największej nigeryjskiej metropolii. Lagos jest niezwykle nowoczesnym miastem. To ośrodek, w którym rozwija się branża muzyczna, artystyczna, filmowa i modowa, ale także miejsce silnie naznaczone tradycją. Tayo w swoich kompozycjach łączy symbolikę ludowych strojów, masek i totemów z całkowicie współczesnym tworzywem, jakim jest plastik. Pochodzące z bazarów plastikowe siatki, wachlarze i torby w nowej aranżacji stają się symbolami odchodzącej tradycji. W ten sposób artysta, jak sam mówi, „dokumentuje rozgrywającą się na ulicach Lagos walkę między starym a nowym”.
Stephen Tayo (ur. 1994) jest nigeryjskim fotografem, który mieszka w Lagos i stamtąd właśnie czerpie inspirację. W swojej twórczości dokumentuje otaczający go świat oraz wpływ mody i stylu na takie kwestie, jak tożsamość, wspólnota, kultura i religii.
W sztuce fikcja często opisuje rzeczywistość trafniej niż realizm. Cykl Afrobandits Matthew Matetego rozgrywa się w sferze wyobraźni – jest fantazją na temat połączenia kenijskiego krajobrazu z estetyką Dzikiego Zachodu. Matete sięga tu po obecny od lat w popkulturze motyw Czarnego westernu, by przywołać klasyczne tropy tego gatunku: pragnienie wolności i potrzebę męskiej przyjaźni, która w jego fotografiach chwilami graniczy z intymnością. „Kenijscy Kowboje” to tym razem nie rozwydrzeni i aroganccy potomkowie białych osadników, tylko fantastyczne postacie ujęte w romantycznych kadrach wyjętych wprost ze starych filmów. Zuchwałość i bunt Afrobandytów zyskują w tej fantazji niezwykle subtelny i melancholijny wymiar.
Mathew Matete to dwudziestopięcioletni kenijski fotograf i reżyser filmowy, dla którego obiektyw aparatu jest portalem przenoszącym go w głąb duszy przedstawicieli i przedstawicielek złożonego i różnorodnego społeczeństwa. Przez sześć lat pełnych pasji poszukiwań doprowadził do perfekcji umiejętność opowiadania historii w sposób, który rezonuje z samą istotą kenijskiego życia. Jego podejście do fotografii jest bardzo osobiste. Artysta uważa się za zaangażowanego emocjonalnie, wrażliwego dokumentalistę, którym kieruje pragnienie uchwycenia złożoności i bogactwa doświadczeń ludzi tworzących kenijskie społeczeństwo. W swojej pracy na pierwszym miejscu stawia autentyczność, a jednocześnie stara się odsłaniać kolejne warstwy znaczeń, często znajdujące się pod tym, co widoczne na powierzchni. Jako kenijski artysta wizualny jest w pełni świadomy, jak ważną rolę odgrywa reprezentacja, dlatego jego prace rzucają wyzwanie stereotypowym, mainstreamowym narracjom na temat kenijskiego społeczeństwa i oferują perspektywę, która celebruje indywidualność i wytrzymałość Kenijek i Kenijczyków. Za pośrednictwem obiektywu zagłębia się w światy pełne introspekcji, intymności i emocjonalnego dobrostanu, zapraszając odbiorców i odbiorczynie do wspólnej podróży ku samopoznaniu i współbyciu.
Shitanda to artysta, w którego przypadku pojęcie melancholii narzuca się samoistnie. Jego prace przesycone są tym szczególnym rodzajem smutnego piękna, który, choć trudny do werbalnego zdefiniowania, przemawia uniwersalnym językiem silnej emocji. Poetyckie kompozycje z cyklu (Nie)obecność, w których ciemny zarys postaci splata się w choreografii gestów z trzymanym w ramionach kotem, są zarazem niepokojące i uwodzące. Istoty na obrazach wyglądają jak cienie lub zjawy. Detale są tym trudniejsze do odszyfrowania, że artysta eksperymentuje z technikami obrazowania: nadaje zdjęciom fakturę druku na tekturze lub starej pożółkłej kartce i wydobywa szumy reprodukcji w celowo zaniżonej jakości. Fotografie Shitandy w paradoksalny sposób łączą ciężar i gęstość ekspresji z subtelnością tego, co przedstawiają. Efekt melancholijnego splotu piękna ze smutkiem szczególnie dobrze widać pracy Chór, gdzie Shitanda wprowadza ludzką postać do klasycznie melancholijnego motywu kolekcji motyli. Trudno o bardziej czytelny symbol barokowej estetyzacji żałoby niż właśnie zbiór nabitych na szpileczki kolorowych ciał motyli – zachwycająco pięknych, ale bezpowrotnie utraconych istnień.
Shitanda jest poddającym się różnym dynamikom, wszechstronnym artystą. Urodził się w Nairobi w Kenii, tam obecnie mieszka i pracuje. Jako twórca rozkwita najpełniej w przestrzeniach, gdzie nakładają się na siebie różne dyscypliny sztuki, porusza się więc płynnie między fotografią, malarstwem, pracą z tkaniną, rzeźbą i filmem. Shitanda z pasją sięga po eksperyment i w swojej twórczości przesuwa granice tradycyjnych form artystycznych, często mieszając techniki, by stworzyć dzieła prawdziwie wyjątkowe i angażujące. Jego fotografie uwieczniają chwile zatrzymane w czasie, a jego obrazy ożywiają tętniące energią światy kolorów i emocji. W pracy z tkaniną Shitanda snuje opowieści i tworzy tekstury, jego rzeźby rzucają wyzwanie ograniczeniom materiałów, dzięki czemu artysta przedzierzga idee w namacalny kształt, a „wypady” na terytorium sztuki filmowej nadają jego praktyce artystycznej kolejnych wymiarów – buduje wizualne narracje, które nie tylko angażują, lecz również skłaniają do refleksji.